Od jakiegoś czasu miałam ochotę obejrzeć serię o Jamesie Bondzie. I korzystając z tego, że dzisiaj mam czas, lenia i zero pomysłu i chęci na zrobienie czegoś produktywnego, zaczęłam oglądać od początku.
I nastało rozczarowanie lub może bardziej szok. Oglądając film kręcony na początku lat 60. ukazał mi się obraz, w którym Ameryka stoi jeszcze przed decyzją o zrównaniu praw obywateli o białym i czarnym kolorze skóry. Ciemnoskóre postaci przedstawione są jakby były (i tu przepraszam, jeśli kogoś uraże dosadnością stwierdzenia) upośledzone umysłowo. Bohater nie potrafi podjąć samodzielnej decyzji, która nie skończyłaby się katastrofą, chodzi jak Quasimodo i jest bezgraniocznie usłużny bohaterowi białemu. Poza tym próżno szukać pierwszoplanowej postaci wśród Afroamerykanów.
Kwestia druga – kobiety. Niby inteligentne, ale jak boski James zaczyna do nich smalić cholewki, to ta cała inteligencja gdzieś wyparowuje i zostaje uzależniona od mężczyzny słodka idiotka. Powiem jasno, ja tu nic nie piętnuję, bo zdaję sobie sprawę, że 50 lat temu takie były realia. Biały facet rządził światem i koniec kropka.
Kwestią trzecią jest odwieczna wojna wywiadów, dobry Zachód i zły Wschód (dostało się nawet Chińczykom). Ale to chyba nikogo nie dziwi, a zwłaszcza w zaistaniałej sytuacji geopolitycznej, jest nawet jak najbardziej na czasie. Wydawałoby się nieśmiertelna tematyka.
Reasumując. Po szoku kulturowym, jakiego dzisiaj zaznałam stwierdzam, że gdyby w dzisijeszych czasach ktoś próbował nakręcić Bonda w konwencji z lat 60. to organizacje feministyczne, antyrasistowskie itp. pewnie nie dałyby mu żyć. I mieliby rację. Uprzedmiotowienie każdego, kto nie jest białym mężczyzną aż bije z ekranu. Całe szczęście twóry filmu poszli z duchem czasu i uwspółcześnili nie tylko wyposażenie tajnego agenta, ale także realia, w których działa.
Nie jest w żadnym wypadku próba recenzji, bo takowa byłaby zadaniem conajmniej karkołomnym (wg. Wikipedii do tej pory nakręcono 23 filmy i kolejny jest w drodze). Jest to jedynie taka moja mała refleksja. Im więcej wiedzy człowiek posiada, tym więcej widzi i niestety jest bardziej rozczarowany światem.
PS.
Zauważyliście, że tam wszędzie i notorycznie palą? Normalnie kolejna deprawująca kwestia. Aż dziwne, że film nie trafił na listę filmów emitowanych po godzinie 22 🙂
2 Komentarze
Author
Osobiście nie mam nic przeciwko. Z drugiej strony warto by było zajrzeć do książki, jak Fleming opisuje bohatera (czytałam tylko jedną i to gdzieś ze środka serii, więc nie wiem, jak ten opis wyglądał), bo jak zaczniemy wszystko zmieniać, to może nie warto już tego będzie nazywać ekranizacją serii o Jamesie Bondzie. We wszytskim trzeba znaleźć umiar i wypośrodkować wizję autora ze współczesnymi realiami.
A co Ty na to, że następny Bond ma być czarny? Już się wszyscy śmieją, że dodatkowo powinien być także gejem i Żydem.