Ostatnio miałam okazję podróżować PKP Intercity. Broniłam się rękami i nogami, ale okazało się, że to jedyne istniejące późnopopołudniowe połączenie między Łodzią a Lublinem. I tak przyzwyczajona do burżujskich warunków Deutche Bahn ICC, musiałam zmierzyć się z wyzwaniem nocnego PKP ICC…
Jakie było moje zdziwienie, gdy w pociągu z Łodzi do Warszawy w przedziale miałam 6 miejsc! Aż się zapytałam, czy aby na pewno to wagon klasy 2. Okazało się, że tak. Było nawet czysto, śmieci nie wylewały się z kosza, stoliki czyste, siedzenia tez bez jakichś obleśnych pamiątek. Wiadomo, drzwi do przedziału nie myte od 20 lat, tak łatwo się nie doczyszczą, ale wiadać, że nad tym też pracują. Moje kolejne zaskoczenie – pociąg przyjechał o czasie! O to się bałam, bo miałam jakieś 12 minut na przesiadkę do pociągu do Lublina, a inaczej czekało mnie 2h koczowania na Dworcu Centralnym.
W drugim etapie podróży nie było już tak ekskluzywnie, bo było 8 siedzeń w przedziale, ale całe szczęście tłumów nie było. I ten o dziwo też był punktualnie! Chociaż Rafał twierdzi, że 2minuty przed czasem to nie jest punktualnie, ale to końcowa stacja, więc moim zdaniem jest ok. Ważne, żeby wcześniej nie odjechał, bo zawsze znajdzie się jakaś ofiara biegnąca na ostatnią chwilę.
Podsumowując. Koszty też nie były jakieś przytłaczające. 25 zł z LDZ do WAW i 29 zł z WAW do LBN, przy czym z rezerwacją miejsca. Z toalet nie korzystałam, ale wsiadając do wagonu, przechodziłam obok jednej i broni chemicznej nie poczułam, więc chyba da się przeżyć. Ogrzewanie działało, jak dla mnie nawet było trochę za ciepło. Przejeżdżając przez niektóre dworce (zwłaszcza te w okolicach Warszawy), to czasy PRLu już dawno za nimi, a wyposażeniem peronów nie ustępują dworcom w Zachodniej Europie – wyświetlacze (takie TV) z nadchodzącymi połączeniami, elektroniczne wyświetlacze nad peronami, wiatrochrony dla podróżnych….aż nie wierzyłam, że jestem w Polsce. Ale poza okolicami Warszawy już takiego burżujstwa nie widać.
Wiadomo, pół wieku zaniedbań nie da się naprawić jedną kampanią marketingową. Widać, że PKP ICC się stara, a zatrudnienie speca od marketingu daje efekty. Widać, że się starają. Ich przekleństwem jest to, że wszystkie inne spółki kolejowe też zaczynają swoją nazwę od PKP, więc jak jedna coś psuje, to przeciętny zjadacz chleba myśli, że chodzi o wszystkie pociągi. Niestety brak w narodzie wiedzy na ten temat.
Wiadomo, na podstawie jednego przejazdu ciężko wydać obiektywną opinię. Ale widać, że coś się zmienia. Na trasie LBN-LLB kursuje supernowy fajny pociąg, z lotniska też mógłby. Szkoda, że pociągi jeżdżą na około, żeby zahaczyć o jak największą liczbę miesjcowości, a ICC zatrzymuje się po wsiach (bo sorry ale taki Nałęczów, czy nawet Puławy, gdzie wsiadają 3 osoby opóżniają znacznie przejazd ICC). Swoją drogą ciekawe jak to teraz wygląda na trasie Warszawa – Gdańsk. Zawsze doprowadzało mnie do szału, jak od Malborka do Gdańska zatrzymywał się dosłownie na każdym peronie. Ja rozumiem Regionalne, ale nie Intercity. Jakie za przeproszeniem City jest z Tczewa? Także jeszcze wiele pracy przed budowniczymi Nowych Polskich Kolei Państwowych (?). Idealnie byłoby osiągnąć model Niemiecki, gdzie busy stanowią jedynie dopełnienie do trakcji kolejowej, bo kolej to najszybszy i o dziwo najtańszy sposób podróżowania.
Komentarze