- Akt Unii Lubelskiej – reprodukcja
…to było wydarzenie, jakich mało w Lublinie. Kto nie był, niech żałuje i to bardzo. Było gorąco, barwnie i odświętnie, czyli dokładnie tak jak być powinno na takich uroczystościach. Podkład muzyczny do tekstu tutaj. Ale może zacznę od początku…
…umówiłam się z Agatą i Eweliną pod Bramą Krakowską i stąd poszłyśmy na Plac Litewski, gdzie odbywały się główne uroczystości dla mas. Pokazy walki szablą, stroje z epoki, pokazy ptaków drapieżnych. Generalnie niewiele widziałam z oczywistego powodu (jak ktoś się nie orientuje, to mówię o moim wzroście). Starałam się robić zdjęcia stojąc na palach i trzymając aparat ludziom nad głowami i dopiero w domu obejrzałam tą część uroczystości:P Denerwujący byli fotografowie z press – papierami, bo całym stadem biegali za występującymi i zasłaniali widoki zwykłym śmiertelnikom. W końcu jeden z paparazzich został pogoniony przez pana, który stał obok mnie i słyszał jak narzekam, że nie mogę zrobić zdjęcia, bo tamten wlazł mi w kadr i stoi. A, że ten pan też chciał zrobić zdjęcie, więc ryknął na ważniaka i ten musiał się usunąć:D W między czasie w tym dzikim tłumie odnalazła mnie siostra, a potem poszłyśmy oglądać wspomniane wyżej ptaki, ale już z bliska. Ach, jeden w trakcie pokazu poleciał zapolować na gołębie ;]
- Holloenek
Kolejna część uroczystości była już z udziałem głów państw. Zacznę od wymienienia jaśnie nam panującego Lecha Kaczyńskiego, był też Prezydent Litwy Valdas Adamkus, Ukrainy – Wiktor Juszczenko a także ambasadorzy Łotwy i Estonii oraz były Przewodniczący Rady Najwyższej Białorusi. Miał podobno być Jose Manuel Barroso, ale jakoś nie zauważyłam takowego:) W każdym razie, prezydenci mięli swoje przemówienia, oczywiście znalazła się grupa sabotażystów, którym nie podobała się obecnoś Juszczenki, ale generalnie obyło się bez rzucania jajkami itp. Jakby co, to armia BOR – owców była zwarta i gotowa do ataku. Jeszcze tylko złożenie wieńców pod pomnikiem Unii Lubelskiej i kolorowy i dźwięczny orszak przedzedł deptakiem na Plac po Farze, przedstawiciele państw pojechali na Zamek, w celu dalszego świętowania. Na Starym Mieście rozpoczęły się występy artystów z różnych państw. Mnie i tak najbardziej podobał się węgierski zespół Holloenek z genialną muzyką z epoki. Cóż, zdobyli kolejną fankę:)
Reszty zespołów już nie wysłuchałam, bo następny zespół grał coś jak jazz, a ja mam ograniczoną tolerancję na taki rodzaj muzyki. Zresztą Agata była głodna i chciała iść na lody, więc poszłyśmy.
Uważam, że impreza powinna być powtarzana co roku. Świetny sposób na promocję miasta, a i dla mieszkańców, żeby poznać własną historię i kulturę. Na uwagę zasługują wspaniałe stroje szlachty polskiej i litewskiej z XVI wieku. I poważanie za wytrwałość, bo zapewne aktorom było w nich niesamowicie gorąco. Poza małymi niedogodnościami całość bardzo mi się podobała i w gruncie rzeczy była niesamowitym i jakże nowym przeżyciem.
Komentarze